Obserwatorzy

Translator

środa, 28 września 2011

Candy masosolne

Wielkimi krokami zbliża się 100. wpis na moim blogu (ten ma nr 84.). W pierwszej połowie października mam urodziny. Na początku grudnia mija rok, odkąd założyłam mój pierwszy blog, czyli właśnie www.masosolnie.blogspot.com. Ostatnio udało mi się wygrać kilka candy (w sezonie letnim). Wszystko to powoduje, że postanowiłam użądzić kolejne ...tadam!...

!!!!!!CANDY!!!!!!

Nagrodą główną będzie masosolny wyrób mojego autorstwa. Jaki? Zwyciężczyni / Zwycięzca zdecyduje sam czy ma to być domek, aniołek czy coś innego. Wybierać można spośród wszystkich wzorów z tegoż bloga. Kolory też można określić samodzielnie! W ten sposób łatwiej będzie dopasować się do Waszego gustu.


Zasady - jak zwykle! :0) Proszę o zamieszczenie komentarza poniżej tego posta, wklejenie na swoim blogu banerka z linkiem do tegoż posta. Jeśli nie masz bloga - proszę o podanie adresu mailowego.  Udział mogą brać mieszkańcy naszego pięknego kraju oraz osoby mieszkające poza nim.
Drugie losowanie odbędzie siewśród osób obserwujących mojego bloga.  Można więc zwiększyć szansę na wygraną!

Kiedy finał i losowanie? W moim 100. poście :)) A kiedyż to nastąpi?? To Wy musicie być czujni, bo ja sama nie wiem, ale pomyślałam, że trzeba tego posta jakoś uczcić i na pewno będzie mi przyjemnie, jeśli będzie to post "wynikowy" ;))

Acha, jak będzie dużo chętnych - przewiduję nagrody pocieszenia!

A więc - zabawę czas zacząć.

wtorek, 27 września 2011

Tildowa anielinka

Dziś chciałabym się pochwalić :) Nie, nie moim wyrobem - ja jeszcze Tildy nie szyję i nie wiem, czy wogóle zacznę (moja maszyna jest reanimowana i nie wiem, kiedy zakończy się ten zabieg). Ale jedna z moich klientek - Agnieszka Litwińska, która "załapała się" na Zapisywajkę już stworzyła swoje małe co-nieco z zakupionych tkanin. Podesłała mi te fotki, żebym oceniła efekty jej pracy. Anielinka zachwyciła mnie tak bardzo, że postanowiłam pokazać ją również Wam (oczywiście, za zgodą p. Agnieszki).
A więc patrzcie i podziwiajcie! :)
foto. A. Litwińska

foto. A. Litwińska
 I co Wy  na to? Ja uważam, że p. Agnieszka jest zdolną bestią :)) A moja Marysia, gdy zobaczyła fotki powiedziała wymowne: MNIAM, MNIAM!! :)

Gratuluję talentu, Pani Agnieszko i czekam na kolejne piękności tildowe :)

A może warto, żeby i Pani założyła bloga?

sobota, 24 września 2011

Festynowo - aniołkowo i nowa torba

Choć nie do końca aniołkowo :), ale o tym zaraz.

I znów, nalepiłam się, nasuszyłam i pomalowałam. Wyszło z tego sześć sztuk aniołków i jedno nowum - niespodziewajka, ale o tym zaraz :))

Więc może zacznę jednak od aniołków. Z tego sześcioosobowego grona dostępny jest już tylko jeden.



A pierwowzór tego chyba pamiętacie :)



O, właśnie ten ostatni, taki troszku góralski, jeszcze nie znalazł właściciela. Może poszczęści mu sie kiedy indziej?

Jakiś czas temu wylęgł się w mojej głowie pomysł na inne ozdoby z masy solnej - domki. Widziałam kiedyś takie "domkowe" zawieszki na okładce przewodnika po Amsterdamie. Nie wiem, czy były z masy solnej i nie były to do końca domki - raczej kamienice. Ale urzekły mnie baaaardzo. Chciałam takie samo cudo zrobić z masy solnej. Ale nie mam takeigo talentu. Znalazłam się jakby w połowie drogi między moim wyobrażeniem, a tamtymi kamieniczkami z okładki przewodnika. W skutek tego wyszło to:

To długie i pionowe, po lewej stronie, to miała być rynna. Wiem, niezbyt podobna :( Do kamienicy, to temu domkowi duuuużo brakuje :(

A na osłodę pokażę Wam coś, co mi się udało i z czego jestem baaardzo zadowolona. I chyba znalazłam już kupca nia nią :)





Więkoszść z tych dziwnych, drobniutkich, białych plamek, to kropelki rosy, ponieważ fotki pstrykałam ok. godziny ósmej rano - tuż przed imprezą. Na fotkach nie ma jeszcze zapięcia, ale w realu juz jest - magnesik.

środa, 21 września 2011

Zaproszenia dwa :)

Dziś chciałabym zaprosić wszystkich, którzy w najbliższą sobotę będą w okolicach Zielonej Góry, a konkretnie - Bieniowa na imprezę obchodów 165 Berlinki, czyli trasy kolejowej między Wrocławiem i Berlinem. To chyba nie będzie zaskoczeniem, gdy napiszę, że przed wojną pociągi między tymi miastami jeździły dużo szybciej niż dziś. No, trudno, żyjemy w takim a nie innym kraju. Jedyne co możemy zrobić, to pójść na wybory 09.10. br i trzymać kciuki, że tym razem wybierzemy lepsze władze, które coś zmienią.

Ale ad rem, ad rem... W sobotę, w Bieniowie odbędą się w/w obchody połączonę z oglądaniem lokomotyw, podróżą koleją i innymi atrakcjami. Niektóre nawet dla mnie są tajemnicą ;))
Konkrety można przeczytać na poniższym plakacie.

Mój Jacuś też tam bedzie (jako sprzedawca ciast, ciasteczek i gorących nabojów :). No, i, oczywiście, mojego rękodzieła :) Ja fizycznie też pewnie będę, ale z trójką maluchów, to raczej będę krążyć po całości imprezy, niż siedzieć w jednym miejscu. Ale na pewno będę!

Pogoda zapowiada się świetnie, więc jeśli macie ochotę spędzić miło dzień, z rodziną lub solo, na świeżym powietrzu - serdecznie zapraszam. Mnie bardzo ekscytują te lokomotywy i możliwość przejazdu starą trasą do Lubska. Obecnie nie jeżdżą tam pociągi osobowe, więc to okazja jedna na 100.000 albo i rzadsza :)

 Drugie zaproszenie dotyczy Candy! Nie, nie u mnie. Choć plany klarują się coraz bardziej, wiec radzę regularnie zaglądać na bloga :) Ale dziś chciałabym Wam zwrócić uwagę na Candy w Anielskim Domku:
 

 Bardzo zdolna Kasia chce podzielić się taką piękną zawieszką. Mniam, mniam :) Zapraszam!

wtorek, 20 września 2011

Kolejna torba na zamówienie

Niedzielnym popołudniem moja łazienkowa podłoga została zawalona folią, kartonowym wykrojem, mydłem, czajnikiem z gorącą wodą i przede wszystkim duuuuuużą ilością czesanki z merynosów.
Efekt przedstawiam poniżej.
 Jest to pierwsza z moich toreb, która ma "obraz" na przedzie i na tyłku :P

 Jak widać - nie mogłam sie powstrzymać, żeby nie wściubić tu mojego ukochanego sznureczka lnianego :)

 W górnym narożniku tej fotki widać trochę zielonej przędzy jedwabnej.

 A to już całkiem nowy nabytek dodatkowy - zielone loki owcze. Dodałam w trzech miejscach. W dwóch - całkowicie przylgnęły do podłoża, a tu - pozostały nieujarzmione :)

A w poniedziałek ufilcowałam dwa "cosie" wielorakiego zastosowania - mogą być etui na okulary czy telefon lub piórnikami.
Tu razem...
 ... a tu osobno :)
W całości z czesanki polskiej.
Ten bratek czekał na wfilcowanie aż pół roku. Jeszcze jest drugi - granatowy. Ciekawe, kiedy przyjdzie na niego czas?
A w nocy znów lepiłam anioły. Na razie są trzy, ale masy jeszcze trochę zostało... :)

sobota, 17 września 2011

Nalepiłam się, pomalowałam...

 ... i wyszło mi to i owo :)
 Lot grupowy :)
i detalicznie :)

 Troszkę ludowych akcentów :)

 Odrobinka decoupage'u

Mam  do nich trochę zastrzeżeń, ale na poprawki, czy lepienie nowych nie miałam już czasu :( Wyrobiłam się za pieć dwunasta. No, nic - kilka poszło na loterię fantową, kilka na licytację na rzecz Kościoła w Bieniowie. Zobaczymy, co wskórają. Część z nich będzie potem można nabyć na stoisku, razem z kilkoma filciakami, m. in. nowymi bucikami. Jeśli ktoś ma ochotę - zapraszam na festyn. Zaczynamy o 14nastej!

Tego samego dnia - ok. 22giej.

Już po festynie, który okazał się bardzo udany. Wszystkie aniołki (!) znalazły nowych właścicieli. Oprócz tego, rozeszły się filcowe kapciuszki, korale, bransoletka i troche broszek. Aż zaczynam żałować, że tak mało wystawiłam :)) Ale za tydzień będę miała okazję poprawić się, bo znów szykuje sie nowa impreza w Bieniowie, tym razem - międzynarodowa. Szczegóły poznam w poniedziałek, wiec na razie - cicho-sza!

niedziela, 11 września 2011

Karteczki, karteczki...

Dużymi krokami zbliża się Kartoflada w Bieniowie - ZAPRASZAM wszystkich na boisko przy świetlicy wiejskiej 17.09! Zaproponowano mi wystawienie kilku moich aniołków na Kartofladowym Kiermaszu. Najpierw podeszłam do pomysłu sceptycznie, bo mam tyle roboty z książkami, że już się nie wyrabiam. A tu jeszcze to... Ale książki schodzą chwilowo topornie - pewnie przez brak gotówki u większości Polaków związany z urlopowo-szkolnymi wydatkami. Moją dziurę budżetową trzeba załatać do końca miesiąca, więc wczoraj lepiłam, i dzisiaj lepiłam. I teraz suszę (w piekarniku i w samochodzie wystawionym na słońce). Ale na razie nie ma jeszcze co pokazywać.

Przedwczoraj dowiedziałam się, że jedna z moich przyjaciółek już "rozpakowała się" - GRATULUJE KOCHANA! - wiec w ruch poszły nożyczki, kleje i takie tam, żeby to jakoś uczcić. Powstało taka karteczka. Jutro ją wysyłam :)





Ostatnio próbowałam też co nieco rysować. Wyszły takie oto karteczki. Pierwotnie miały być zakładkami, ale brystol, na którym je narysowałam jest trochę zbyt cienki :( Nie bardzo wiem, co z nimi zrobić, więc jeśli ktoś z Was ma na nie ochotę - proszę o komentarz poniżej i podlinkowane zdjęcie na swoim blogu.. Jeśli chętnych będzie więcej - zrobię losowanie 10 października (w moje urodzinki). W komentarzu można określić, którą karteczkę chcesz.
Myślę, że spokojnie można wykorzystać je jako bazy zakładek, kartek czy scrapków. A może jeszcze jakieś inne pomysły?





A to fragment mojego antyk-wariatu:)

 Pozdrawiam i dziękuję nowym obserwującym za polubienie mojego bloga!

piątek, 9 września 2011

Słodki piątek :)

Dzisiejszy dzień mogę określić nazwą słodkiego piątku :) Rano zajmowałam się (pięknymi) tkaninami Tildy. Potem miała bardzo przyjemną rozmowę z klientką – p. Agnieszką z Rakoniewic:) A w okolicach obiadu dotarł do nas p. Piotr (nasz listonosz) z aż dwiema przesyłkami. Pierwsza była spodziewana – wygrany notesik z Candy, ale druga?? Patrzę na nadawcę i nic! Ale po chwili wreszcie mnie olśniło:) Zaglądam do środka a tam gorące czekolady, które zamówiłam u Oli. Olucha – Paskuducha, miała do mnie dotrzeć w czasie swojej wizyty w kraju. Miała, ale nie dotarła :<< Jestem na nią za to zła, bo nawet nie zadzwoniła będąc w kraju! Ale na osłodę – wysłała nam gorące czekolady. No, można powiedzieć, że nie zastąpią nam one Ciebie, ale na otarcie łez – mogą być!




A do tego były jeszcze przyjemności związane z candy w Scrapkach Iwony. W paczuszce dotarło coś dla ducha – przepiękny notesik i tag z podziękowaniami za udział w candy, oraz coś dla ciała – dwie kawki. Ja zwykle kawy nie pijam, ale tym razem na pewno zrobię wyjątek :) Dziękuję Ci bardzo, Iwonko!





Notesik jest prześliczny i aż bałam się go dotykać :) żeby go nie zniszczyć. Ale widzę, że to dość pancerna produkcja :) W pierwszej chwili zastanawiałam się co ja z nim zrobię, bo nie chciałam go używać (przez wzgląd, że taki ładny i że będzie stał pusty, gdy notesik się skończy). Ale potem przyszło olśnienie – Iwona na pewno nie chciałaby, żeby była to kurzołapka, a poza tym, można kupić nowy notes i dokleić go, gdy będzie się kończył stary – na zasadzie wkładów wymiennych :) Jest przepiękny – wciąż nie mogę się napatrzeć i podziwiam Twoją inwencję twórczą. A najgorsze jest to, ze gdy patrzę na moje dwa notesy (od Iwony i od Peninii) to zaczynam mieć ciągoty w kierunku scrapowania :)  

Jakbym mało miała pomysłów i inwencji twórczej :)) Cóż, po prostu skutki uboczne prowadzenia bloga są takie, że wciągają mnie coraz nowsze kierunki twórczości (para)artystycznego wyrazu.

Jeszcze raz wielkie dzięki dla Oli i Iwony!

Starałam się obfocić wszystko – jak umiem najlepiej. Nawet pobawiłam się troszkę grafiką, jak widać na złącznych obrazkach:) A jako asystent wystąpił jeden z najmłodszych osobników mojego kociego przychówku – jeszcze bezimienny, bo szuka nowego domu. Może jesteście zainteresowane? Proszę!

Jakiś miesiąc temu ulepiłam nowego ślicznego aniołka, z bukietem róż. Leżał sobie w wersji soute, bo nie bardzo miałam czas na jego malowanie, a poza tym liczyłam na to, że ulepię jeszcze kilka innych i pomaluję je hurtowo. Niestety – działalność destrukcyjna mojej najmłodszej latorośli nie ominęła go – mimo moich usilnych prób i aniołek uległ dekapitacji. Na zasadzie rekompensaty – moja Asia wymyśliła taka wersję :)

Muszę przyznać, że inwencję twórczą dziecię odziedziczyło po matce :)!

Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich czytacieli!