Obserwatorzy

Translator

niedziela, 11 grudnia 2011

Szpinak

Moją przygodę ze szpinakiem opowiedziałam dziś przy obiedzie mojej najstarszej córeczce. I pomyślałam, że może zainteresować również i Was :)

Źródło foto: Internet

Gdy byłam w jej wieku (6 lat) nigdy nie jadłam szpinaku. Ba! Pierwszy raz spróbowałam to zielsko (dosłownie!) gdy byłam nastolatką. Moja mama wyhodowała go w ogródku i, dowiedziawszy się o jego dużych właściwościach odżywczych, postanowiła nas kiedyś uraczyć szpinakiem. Zupełnie nie wiedziała jednak jak się go przyrządza (w jej domu nie było tradycji jedzenia szpinaku), wiec ugotowała nam przerośnięte liście, razem z łodygami w lekko osolonej wodzie (według niej każda, nawet najmniejsza ilość soli jest szalenie niezdrowa!) i, po odcedzeniu na durszlaku - zaserwowała nam zieloną papkę. Cóż, nikt nie chciał ruszyć wiecej niż jeden kęs... Z tego co pamiętam, chyba tylko mama miała więcej samozaparcia. Ale szpinak nie miał już potem u nas dobrej sławy.

Gdy wiele lat później, już razem z Jackiem i przyjaciółmi trafiliśmy w Zielonej Górze do jakiejś restauracji w ogródku której akurat odbywał się koncert jazzowy, zamówiliśmy jeden szpinak na cała naszą piątkę :D. Ja byłam ostatnia w kolejce i jakież było moje zaskoczenie, gdy na talerzu podano nam coś zupełnie innego niż to co pamiętałam z dzieciństwa. Abstrahuję od tego, jak toto wyglądało, bo szpinak zawsze chyba wygląda (bardziej lub mniej) brejowato, ale smak!!!! Ech, to było pyszne, super i co tam tylko jeszcze chcecie! Zupełnie inne niż tamto zielsko! Smak pozostał w ustach na krótko, ale na długo w pamięci!

Jakieś pół roku później, niestety nie pamiętam, czy z telewizji, czy z Internetu, dowiedziałam się, że przygotowanie szpinaku jest banalnie proste. Wystarczy kilka ząbków czosnku drobno pokrojone i rzucone na rozgrzaną oliwę z oliwek. Po zeszkleniu, rzucam na to szpinak (najlepszy jest świeży, prosto z ogródka, ale bez łodyg. Jak nie mam, np. taka jak dziś - rzucam mrożony) i posypuję, do smaku, solą i pieprzem. Gdy wszystko zmięknie - polewam 1/2 - 1 szklanką słodkiej śmietany (najlepsza 30% tł.). Po dokładnym wymieszaniu i stwierdzeniu, że smak jest odpowiedni - zdejmuję z ognia i podaję na gorąco. Najlepiej podawać z puree ziemniaczanym i kotletami mielonymi lub jajkiem sadzonym. Mniam! Polecam, bo to obiad tani, szybki i bez chemii!!!

A teraz dalszy ciąg mojej przygody ze szpinakiem... Kilka tygodni temu odwiedziła nas moja mama z moim rodzeństwem, gdy dowiedzieli się, że na obiad ma być szpinak - zobaczyłam lekkie przerażenie w ich oczach :DDD Ale miałam ubaw. Brat próbował jakoś dyplomatycznie wycofać się. Podobnie mama :P

Tylko moja siostra, nie uciekała z krzykiem, bo już kiedyś miała przyjemność kosztować mój szpinak. Obiad podano i... stał się cud! Mama dostała trzy dokładki! Hi, hi, hi!!! Chyba udało mi się wprowadzić nowe danie do zestawu kulinarnego mojej rodziny :)

A Wam, jeśli nigdy nie kosztowaliście tego banalnego w przyrządzeniu dana - gorąco polecam! Supcio!

7 komentarzy:

  1. Proponuję także nasz ukochany przepis: wszystko tak samo tylko zrezygnować ze śmietany, dorzucić do szpinaku gałkę muszkatołową, wrzucić do makaronu (najlepszy tagliatelle), dorzucić pokrojony ser pleśniowy (może być zielony turek trójkątny), wymieszać i... rodzina się bije!!! Moja siedmioletnia panna uwielbia to danie, dałaby się pokroić za makaron ze szpinakiem :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szpinak spróbowałam pierwszy raz w Polsce i baaaardo mi zasmakował. Też tak przyrządzając,dodaje czasami nie tylko śmietany, a czasem serek kozi, lub inny, też pyszne.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam szpinak na mnóstwo sposobów, ale tylko i wyłącznie świeży, lub świeży zamrożony w liściach
    najlepszy szpinak baby czasem do dostania w marketach (łodyżki można jeść :D)
    mrożonej papki nie tykam - fuju fuju

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję pięknie za wszystkie komentarze i nowe sposoby przyrządzenie (doprawienia) szpinaku. Na pewno skorzystam przy pierwszej okazji, bo jestem nim po prostu zauroczona!
    toffi - ja też o niebo bardziej wolę szpinak świezy, ale z braku laku ... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawniej ja tez nie lublam szpinaku w postacji tej papki ale teraz go uwielbiam w postacji swieych lisci. Nalesniki ze szpinakiem sa pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szpinak to ulubione danie mojej rodziny i moje.
    Ja toleruję i wielbię szpinak nawet w postaci "brei" (no może nie każdej brei), ale uwielbiam... Pozdrawiam szpinakowo mniam...;)
    http://ewuva.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. a my często jemy szpinak - ten malusi - zamiast sałaty do kanapek
    a jak robię naleśniki na słono to zazwyczaj są zielone :)
    http://house-manager.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń