Obserwatorzy

Translator

wtorek, 7 grudnia 2010

Nie tylko aniołki....

Choć o tym "narodzie" jeszcze trochę :) Chciałam przedstawić jeszcze kilka z nich. I co najlepsze - im dłużej na nie patrzę, tym bardziej mi się one podobają. A wszystko zmierzało ku temu, że będą beznadziejne :( A to nie podobał mi się ich kolor, ale skoro już rozrobiłam farbę, to postanowiłam ją zużyć. A to jakieś takie rozlazłe albo koślawe... Ale zauważyłam jedno. Na końcu zawsze maluję moim aniołkom twarz. Najpierw oczy, a potem usta. Mam takie jakieś przświadczenie, że aniołek, gdy tylko dostanie oczy (może jeszcze nie mieć ust) - dopiero wtedy zaczyna żyć. I żyje własnym zyciem. Jak prawdziwy Anioł-Stróż obserwuje mnie i pomaga. Szkoda tylko, że choć ma usta - nie chce przemówić :)
 Dzisiejsze aniołki mają takie kolory, dlatego, że najpierw rozrobiłam zbyt dużo farby szarej, a potem mialam zbyt dużo fioletowej. Ale wydaje mi się, że wyszło bardzo fajnie.
 Tylko niestety na jednym z nich miały być gwiazdki z fioletowego brokatu, ale ten "rozlał" się i wyszły takie jakby kwadraty? To troszkę psuje efekt, a szkoda...


No i znów rozpisalam się o aniołkach, a przecież nie tylko o nich miało być tym razem. :)
Za oknem zima, a u mnie jeszcze troszkę jesieni w takich oto "negatywowych" obrazkach, które na upartego można nazwać KWIATY POLSKIE :)





Tylko teraz muszę gdzieś kupić lakier matowy, albo półmatowy, bo wcale mi się nie podobają takie w wersji na wysoki połysk. A lakier i tak muszę kupić, bo już się skończył, a jeszcze aniołki czekają na impregnację :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz