Obserwatorzy

Translator

sobota, 26 lutego 2011

Nowe i stare :)

Dawno mnie tu nie było - przeszło dwa tygodnie - za co bardzo, bardzo przepraszam. Wyszło na to, że ogłosiłam Candy i zniknęłam - może jestem niewypłacalna? :)))
Nie, nie, nie. Tak źle nie jest, choć z finansami ostatnio krucho, ale może będzie lepiej...

Po prostu miałam ostatnio urwanie głowy. Po naszym zimowym spacerze dzieci rozchorowały sie - zapalenia płuc, oskrzeli, katar, gorączka, zastrzyki, leki itp. Czyli cała sielanka :). Oprócz tego rozchorował sie Jacek, a mnie rozbolały zęby. Jak już z grubsza doszliśmy do siebie, to mieliśmy w domu rodzinne święto, bo w zeszły piątek Marianka skończyła roczek!!!
Tak, tak - czas leci, a najlepiej to widać właśnie podczas takich rocznic.

Ale, żeby nie było, bez rękodzieła ani rusz!
Najpierw pochwalę się moimi nowymi kolczykami i naszyjnikiem. Postanowiłam pobawić sie troszkę i zrobić samodzielnie biżutki. Proszę pamiętać, że dopiero straciłam "dziewictwo" w tej dziedzinie, więc nie są to żadne wielkie cuda, ale ja jestem zadowolona, zwłaszcza z zielono-czarnych kolczyków.

 O, właśnie z tych, które ostatnio miały swój chrzest bojowy - podczas wizyty u dentysty :)
 Moim ulubionym kolorem (oprócz czarnego i niebieskiego) jest czerwony, a ponieważ od dawna miałam pojemnik czerwonych koralików - postanowiłam je wykorzystać w kolczykach. Efekt nie jest porażający, ale na tyle mnie zadowolił, że zostawiłam w takmi układzie.

A wczoraj popełniłam taki naszyjnik:
który chyba jest ciut-ciut zbyt krótki i zastanawiam się, czy nie dołożyć do niego trochę tasiemki, żeby go przedłużyć, ale musiałaby ona być różowa, żeby dopasowała się do sznurka. Ale nie wiem, czy to nie popsuje efektu - ja najbardziej lubię rzeczy proste. Nie wiem, nie wiem....
A tytułem uzupełnienia - zrobiony jest z różowego sznurka jubilerskiego i ciemnobrązowych perełek jablonexu.

Wczoraj dokończyłam wreszcie, po ok. 2 miesiącach, jednego z małych aniołków, które kiedyś już pokazywałam. Jak widać i jemu dostało sie trochę biżuterii :)

Przepraszam bardzo za słabą jakość fotografii, ale robiłam je w pokoju z oknem od północy, i choć na parapecie i w słoneczny dzień, to jednak niewiele pomogło.

Acha, i bardzo dziękuję nowym osobom, które odwiedziły mój blog i dodały go do obserwowanych! Jeszcze raz bardzo dziękuję :)

A wkrótce chyba zobaczycie coś ufilcowanego, bo postanowiłam, za namową (i sponsoringiem :) mojej siostry, spróbować czegoś nowego. Ale nie wiem, czy, przynajmniej na początku, będzie wogóle czym sie chwalić :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz