Obserwatorzy

Translator

wtorek, 28 sierpnia 2012

Życie krąży wokół mnie w zawrotnym tempie!

Wszystko dzieje się tak szybko i w takim natłoku, ze zaczynam zapominać jak się nazywam. Próbuję na siłę wydłużyć moją dobę wstając po piątej rano, ale to nie pomaga, bo gdy układam dzieci spać (ok. 21szej) padam razem z nimi... :)

A pracy i obowiązków nie ubywa, choć przecież to był okres wakacyjny, urlopowy... Urlopu z tego wszystkiego miałam trzy(!) dni i powoli zaczynam tęsknić do roku szkolnego, kiedy przynajmniej przez kilka godzin będę miała część mojej dzieciarni w szkole. Wyrodna matka?! Nie, chyba raczej przemęczona :)

Ostatni tydzień to było istne szaleństwo pt. walka ze szpakami, czyli przerób czarnego bzu (w wersji "czystej" lub z domieszką innych owoców - jabłek, aronii, śliwek) na soki. Udało się nam (właściwie mojemu J.)  kiedyś kupić olbrzymi (chyba dwudziestolitrowy) sokownik, więc szalejemy pod tym względem. Oprócz zapasów do spiżarni i apteczki (sok z czarnego bzu jest bardzo zdrowy ze względu na duża ilość wit. C) wystawiłam się z nim wczoraj na naszych gminnych dożynkach w Siodle. Wielkiego szału nie było pod tym względem, ale suma sumarum kilka osób odeszło od naszego (Bieniowskiego) stoiska dźwigając butelki, aniołki, filciaki lub (dzieci, na buziach i rączkach) wizerunki motylków czy jednorożców - powoli zaczynam bawić się w face painting, z czego najbardziej cieszą się moje dziewczynki.

Inną wielką radość sprawił im miły podarek, który dzięki Sylwii (z bloga www.filcowewybryki.blogspot.com), otrzymały od właścicielek sklepiku http://www.lillalou.pl/sklep/. Trafiło do nas kilka książeczek, które rozwijają ich kreatywność - dziewczynki rysują, wyklejają, wycinają, a oto krótka fotorelacja z naszych pierwszych kroków.

To lalka/modelka Asi

A to praca Hani


 Efekty końcowe pierwszych prac:

 I szybko zabrały się za następne modelki:


To całkowicie samodzielna koncepcja Joasi!

Hanusia była tak zaaferowana, że nie robiła przerwy nawet na jedzenie :)
Zabawa była przednia i gorąco polecam ją wszystkim dzieciom (głównie dziewczynkom) które miałyby ochotę pobawić się w wizażystki lub kreatorki mody. Myślę, że np. mamy nie będą miały trudności z ich zakupem, bo produkty Lilla lou są do kupienia na dziele prasy dla dzieci w sieci Empik, RELAY, IMMEDIO, KOLPORTER, RUCH, FRANPRESS, GARAMOND oraz w SMYKU, a ich cena nie odbiega od cen kolorowanek z postaciami ze znanych bajek. Ale Lillalu bardziej rozwijają wyobraźnię! bo w zeszycie są same kontury dziewczynek, czy zwierzaków i to od dziecka zależy, czy dziewczynka będzie ubrana w szkolny mundurek czy w suknię wieczorową.


A wracając do tematu pogoni za uciekającym czasem - najbardziej spodobała mi się konkluzja mojej średnej córeczki. W zeszłym tygodniu, opowiedziałam jej na dobranoc bajkę o mrówce i koniku polnym. Hania stwierdziła, że przez to, że robimy tak dużo soków to my pasujemy bardziej do postaci tej mrówki, niż pasikonika :) Mam nadzieję, ze dzięki temu, zimą, gdy odpoczywała mrówka, będę mogła odpocząć i ja!

Pozdrawiam serdecznie nowych i starych TUZAGLĄDACZY :)

3 komentarze:

  1. Face painting jest bardzo wesoły :) Powodzenia z tym uciekającym czasem, niebawem wrzesień, więc mam nadzieję że będzie to czas odpoczynku dla mam ;) Dzięki za fotorelację z zabawy! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. i dla mnie doba jest za krotka ciagle mam zaleglosci :( a te ksiazeczki sa super moja chrzesnica je uwielnia.
    zycze duzo wolnego czasua wrzesien juz niedlugo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, zimą usiądziesz sobie, będziesz popijała herbatkę z własnym sokiem i pewnie stwierdzisz, że warto było się pomęczyć :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń